Instagram

Photobucket

Łączna liczba wyświetleń

Czas do Przedszkola







      Nigdy nie przypuszczałam, że może pójść tak gładko, chodzi o główny temat tego postu czyli Przedszkole, są przypadki, gdzie Nasze Pimpusie, Lalusie, Chrupeczki, Misie, Skarbeńki i jakkolwiek mówicie na swoje Dzieci nie potrafią opuść przysłowiowego Cycusia Mamusi, za to ja Wam opowiem o tym jak to w moim przypadku jest zupełnie na odwrót.


Idziemy do Przedszkola


 Naszą Majusie złapała gorączka w niedzielną noc, ale na szczęście trwała tylko jeden dzień i we wtorek już nie było śladu, tak więc we wtorek się zaczęło. Pierwsze budzenie Cieloków, zaczęło się od marudzenia, bardzo szybko się zakończyło gdy tylko wypowiedziałam słowa "a kto dzisiaj idzie do przedszkola?" i natychmiastowa odpowiedź JAAAAaa, no i ku mojemu zdziwieniu nie było jakiejś fali jestem jeszcze śpiąca, nie chce mi się mamusiu, tylko pięknie przyszły do łazienki wiadomo dzień zaczynamy od pasty i szczoteczki, umyły ładnie ząbki, przyszły się ubrać i co chwila skakały z radością, że idą już do Przedszkola, a ja sobie po cichu myślałam, zobaczymy jak dotrzemy. Tak więc one gotowe, szybko zabrałam się za Najmniejszą z Rodu, cyku myku i wszyscy gotowi, więc ruszamy. Niestety trochę inaczej Nas przywitała pogoda tego dnia niż rok temu, pochmurno, deszczowo i wietrznie, ale w parasolki się zaopatrzyłyśmy w sobotę. Teraz kupisz je jeszcze taniej iż na stronie jest obniżka. Parasolka Cool Club←Klik→Parasolka Cool Club . Tak sobie idziemy i idziemy, ja już cała telepie się ze zdenerwowania, wchodzimy nie zdążyłam wyciągnąć Oliwici z wózka, a te już były w środku, Ala wiedziała gdzie ma już iść, a Mai nazwę grupy w szatni trzeba było znaleźć, tak więc odszukane ledwo przebrane, a te się śmieją w niebogłosy jak to jest fajnie, ledwo co ułożyłam ich rzeczy na swoje miejsce, gdy nagle Ala do Mai "daj mi rączkę ja Cie zaprowadzę", chwyciły się i biegiem przed siebie, a JAAAAAAAAAAAA ? Co ze mną ? Buzi, Pa Mamusiu będziemy Tęsknić, Kochamy Cie Bardzo ? Gdzie to wszystko ? Odprowadziłam je do Pani, która zaprowadza je do sal, a one nawet się za mną nie odwróciły, nawet Pani im powiedziała, a może jakiegoś buziaka na pożegnanie dla Mamy ? Spojrzały się na mnie z politowaniem, dostałam wymuszonego Buziaka i uciekły. Czy to NASZE ROZSTANIE było ciężkie tylko dla mnie ? Gdy wracałam spojrzałam się tylko na ich miejsce upewniłam się jeszcze, że wszystko gra i miałam taką nadzieje, że może któraś się jeszcze wróci z krzykiem a psytulić ?. Niestety nadzieja matką głupich, więc wyszłam, a że akurat tego dnia umówiłam się z Mamą na shopping w poszukiwaniu prezentu dla Ali, bo niedługo kończy 4 latka, poszłam na przystanek i taka smutna tam siedziałam, pierwszy raz bez nich, kto mi będzie uciekał po sklepach, z kim pójdę na lody, a kto będzie krzyczał flytki, siusiu, piciu itd. MASAKRA ! Pojechałam,
Shopping z Mamą
wyżaliłam się Mamie i trochę było mi lżej, ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło, przynajmniej kupiłam to co zamierzałam poprzedniego razu, ale kaloszy i tak nie dostałam, prezent dla Ali od Babci wybrany ponieważ od ponad miesiąca męczy mnie o PET SHOTY tak wiem Pet Shop, ale Ala jakoś sobie to tak nazwała, więc z wyborem nie było większego problemu, czas wracać, odebrać Moje Małe Cieloki, cała zadowolona, że je zobaczę i będą uradowane moim widokiem, niestety szybko się zdziwiłam jak bardzo Mai się tam podoba, na tyle, że nie chciała wyjść z sali i żadne prośby na nią nie działały, więc trzeba było zastosować szantaż. Majuś chodź pójdziemy kupić żelki, wiem, że to nie dobre, ale co zrobić, wracając oczywiście padały pytania czy one mogą wyjść na Plac Zabaw jeszcze, a że zrobiło się ciepło to co miałam zrobić. Tego wieczoru jeszcze szłam do Cioci czyli Mamy Kotiego(Chrzestnego Oliwci), załatwiłam sprawy i namalował się Kot poczekałam, aż ponarzekał i wracając do domu stwierdziłam, że za bardzo mi się nie chce, że jeszcze bym sobie gdzieś wyszła, poczekaliśmy na Alvara, który umawiał się z Kotim po czym wspólnie poszliśmy do Kani i Hani moich sąsiadów mieszkających piętro wyżej, tam się trochę pośmialiśmy, pogadaliśmy, nawiązałam kontakt człowiek-pies, no i oczywiście usłyszałam cytuje "ja tylko czekam, aż na Twoim blogu pojawi się wpis o mnie. Pan Kot..." przerwałam i zapewniłam go,że to zdanie na pewno pojawi się na stronie, tak więc SZANOWNY PANIE KOCIE, wpis o Panu i o czasie, którym spędziłam tego dnia z Panem jest opisany.Stety, niestety Kania i Hania mają Psa, dopóki ze mną było dobrze byłam już nawet na stronach internetowych rozglądając się za Psiaczkiem, gdy po około godzinie, moje oczy zaczęły łzawić, dostałam katar i stwierdziłam, że czas do domu, a w domu już tylko gorzej, oczy całe spuchnięte, kataru coraz więcej i się okazało, że mam uczulenie na sierść, także dobrze wiedzieć, ale jest to dla mnie dziwnie ponieważ w moim rodzinnym domu mieliśmy 3 psy, ja sama z Mężem mieliśmy kota i nic mnie wtedy nie złapało, nie wiem czy to możliwe, ale mam wrażenie, że przyszło to wraz z ciążą, czy któraś z Was tak miała, czy po prostu można dostać alergii po czasie ? Pytanie za 100 punktów. Następnego dnia, zawiozła je Ciocia Madzia ponieważ moje oczy były w opłakanym stanie, ja wzięłam się za sprzątanie gdzie zajęło mi to z godzinkę do dwóch, Mała cały czas spała,szczerze Wam powiem że  myślałam, że oszaleje, za cicho mi było, za nudno, smutno tyle czasu co ja będę robić przez większość dnia, ale na szczęście z rana dostałam telefon od PANA KOTA co robię, no nic wiesz siedzę z dupą i się nudzę, a że Koti jechał o Rossmanna to oczywiście światełko cyk i szybkie pytanko a kupisz obiadki dla Oliwici. Przecież nie mógł odmówić w końcu córcia chrzestna no i wpadł ja mówiłam o jednym słoiczku, zostałam zaskoczona, aż 4 słoiczki, to się chłop wczuł w role, nie mógł się zdecydować, przy okazji namówiłam go na założenie Snapa, taki Biznesmen, Bukmacher i nie ma Snapa, nie mogłam przestać się śmiać gdy w końcu założył swój profil i pierwszy filmik zanim puścił w Świat nagrywał chyba z 50 razy "TAKIEGO KOTA JESZCZE TU NIE BYŁO", później zrobiłam tylko tosty i akurat Laseczki wróciły na szczęście już usłyszałam oo Mamusiu taki mini przytulasek i siup do domku, Ciocia weszła,dała im po paczce żelków i Maja ma tak pojemną buzie, że wpakowała je sobie wszystkie na raz. Madzia trochę posiedziała, w między czasie dziewczyny poszły spać bo były rozbestwione trochę się podenerwowaliśmy one trochę popłakały, a my z Ciocią szybko zrobiłyśmy pazurki, za to jak się Ala obudziła, w sumie to my musiałyśmy je budzić to Ala biedna obudziła się z gorączką taki pech, później wpadła Anita poplotkowałyśmy zrobiłyśmy Pedi zjadłyśmy pizze, w sumie my z Anitą to jadłyśmy faktycznie tą pizze za to Maja uczepiła się sosu czosnkowego, a biedna Alusia cały czas leżała. Oczywiście nazajutrz musiałam znowu wykorzystać Ciocie, żeby tym razem zawiozła Maje, a Ala z dalszą gorączką została w domciu. Już jej pisałam, że kiedyś będę musiała odkupić jej czas spędzony przy moich dzieciach, za bardzo nie pamiętam co robiłam tego dnia, Ala spała no i koniec, pustka w głowie, na serio, nie wiem czy nie pominę czegoś istotnego i zaraz ktoś będzie mi pisał "jak nie pamiętasz, a że ja była/em to co ?" . Jakby co to post poprawie NO WORRIES. Piątek, w końcu mogłam się ruszyć i dzieci zaprowadzić do przedszkola iiii teraz chwila zastanowienie co ja dalej robiłam, ach już wiem, odstawiłam dzieci, szybko posprzątałam i miałam znajomą na pazurki. Oczywiście po raz setny zapomniałam zrobić zdjęcia, skleroza ! Zrobię z odrostami. Tego dnia nie miałam zielonego pojęcia co upichcę na obiad w sumie to lenia też miałam,żeby cokolwiek wymyślić. Od jakiegoś czasu chodzi za mną rybka Dorszyk z pieca, latałam po pobliskich sklepach w poszukiwaniu ich, ale zakończyło się na smutku na mojej twarzy i zostało na szybko zrobić ryż z warzywami i kurczakiem, w sumie też nie po mojej myśli bo nie było nigdzie papryki, szybko zrobiłam i leciałam po Dziewczyny, powoli oswajam się z myślą, że ich nie ma. Matka będzie miała więcej czasu na LENISTWO. Sobota niby czas sprzątania, ale wiece jak to jest, czasami się chce, a czasami, a tylko lekko ogarnę. Oczywiście za Mężem chodziło jedno danie, które jak on to twierdzi tak bardzo lubi, a ja tak rzadko to robię. Kwestia Smaku mój przewodnik kulinarny.
Przepis znajdziecie tutaj→ Filety z piersi w sosie pieczarkowym . Wiadomo, trochę inaczej do tego dzieci, które to z kolei nie przepadają za tym daniem, ale przecież nie będę wymyślać i robić nie wiadomo ilu dań, więc im pieczarki się wyciąga i tak jedzą. Wieczorem mieliśmy znajomych i posiedzieliśmy do wczesnego rana, a niedziela, dzień na kacu, co by tu o niej pisać wiadomo dzień we wyrze. Trochę z wierzchu się ogarnęło, coś tam dzieciakom się zrobiło, obiad na wynos i przyrzekanie sobie nigdy więcej. Dzisiaj już na luzie. Poniedziałek nowy dzień nowe możliwości, dzieciaki siup do przedszkola, poleciałam szybko na jakieś zakupy wróciłam, dzisiaj Anita wpaść na pazury miała, więc wróciłam, miałam zamiar szybko posprzątać stertę naczyń, a tu telefon godzina po 9 i Anita mogę wpaść za pół godziny, nie chce mi się już spać, już chciałam zacząć sprzątać, a tu kolejny numer, upss nieznany numer myślę sobie czy ja coś zamawiałam, no w sumie to raczej nie. Odbieram, a tu Pani z przedszkola, "wie Pani co Maja się dzisiaj, źle czuje już drugi raz zwymiotowała, mogła by Pani po nią szybko przyjść?". No i dzwonie po Starego, Stary nie może no i oczywiście kto mógł po nią jechać CIOCIA MADZIA. Przyszła Anita ja daleko w polu, poszła do najmłodszej, ja zaczęłam ogarniać wpadła Madzia z Mają i tak się na nią patrze, ale nie widzę oznak strasznej choroby, więc wydaje mi się, że mogła się zatruć, wiadomo Niedzielny Obiad Na Wynos takie są moje podejrzenia. Zaczęłam robić śniadanie, Anita skoczyła po brak składników i herbatkę miętową dla Majusi. Zjadłyśmy śniadanie, trochę poplotkowałyśmy, Maja poszła spać, Madzia wróciła do pracy, ja pomyłam naczynia i zrobiłyśmy paznokcie, przyszedł Stary i stwierdził, że też się źle czuje, Magda wpadła po podpisy ja dokończyłam obiad, obie później pojechały po Alke, wróciły, nie zdążyły przyjść i Ala już schodzi po schodach na dół mówiąc, że idzie na Plac Zabaw, trochę kaprysów bo nie pozwoliłam zakładać nowej bluzy na dwór i Maja chora, biedna, że ona też chce, w sumie źle nie wyglądała, najwyżej by zwymiotowała, Ciotki odprowadziły Szkraby i pojechały w siną dal. Po chwili Maja i tak przyszła, że się źle czuje, więc została w domu. Ala przyszła po słodkie czy może, a czy mamy ciasteczka, no nie mamy żadnych, ale poczekaj tutaj to skoczę, musiałam jej nałożyć suchy makaron bo przecież uwielbia i poletłam,wracam z ciastkami odwracam się, żeby coś wyrzucić a tam połamany papieros starego, szybkie pytanie kto ? już wcześniej miałam takie sytuacje z Mają, więc byłam przekonana, że to ona, trochę się pogniewałyśmy wiadomo ona w ryk, z tego ryku nagle, ale to ALA. Ja osłupiałam, pytam się Ali czy to ona, Ala, że nie, a po jej minie już wiedziałam, że kłamie. Ona nie potrafi kłamać tak jak jej Tata obydwoje te same miny. Zmiana sytuacji, kara dana, przeprosiny przyjęte przez Maje no i jak już usiadłam na krześle to stwierdziłam, że zabiorę się za Bloga.

Oto jest bardzo długi wpis i dużo czytania.



Powodzenia. Ciao




Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Teksańska Masakra

Ach ten spokój